czwartek, 10 marca 2016

Prolog

Laura

 Wyszłam z domu i poszłam w kierunku centrum miasta. Połowa dnia już była za mną, ale wolałam do tego czasu siedzieć przy komputerze. Kilka dni temu odkryłam blog Dr Johna Watsona, więc musiałam nadrobić zaległości.
 Tego dnia, Londyn wydawał mi się dziwnie tajemniczy. Jakby zaraz miało się coś stać, ale nie wiedziałam co. Po pewnym czasie moje przypuszczenia się sprawdziły. Szłam niedaleko skrzyżowania Shaftesbury Avenue z Glasshouse Street, gdy nagle na wszystkich billboardach pojawił się mężczyzna, obok którego widniało pytanie: 'Miss me?' oraz wszędzie dało się słyszeć kobiecy głos pytający o to samo. Tym mężczyzną był Moriarty. Zrobiło mi się słabo. Wyjęłam z torebki telefon i wystukałam numer do Jess. Po chwili odebrała.
-Czego chcesz? Jestem zajęta- spytała znudzonym głosem.
-On wrócił- odparłam drżącym głosem.
-Jaki 'on'? O czym ty do mnie mówisz?!
-ON.
-Pytam po raz kolejny: Jaki 'on'? Znam parę osób, o których można powiedzieć 'on'.
-Moriarty...- Jessica nie odzywała się przez dłuższą chwilę.
-Jesteś pewna?- zapytała w końcu.
-Wszędzie pojawiło się jego zdjęcie z pytaniem 'miss me?'. Czuję, że to chyba on.
-Gdzie jesteś? Zaraz przyjadę.
-Na skrzyżowaniu Shaftesbury Avenue z Glasshouse Street. Nie jesteś zajęta?
-Jestem w pracy, ale jeśli Moriarty wrócił to wolę wziąć wolne. Za jakieś pięć minut będę. Pa.
-Cześć- odpowiedziałam, lecz w tym czasie moja siostra zdołała już się rozłączyć.
 Rzeczywiście, po pięciu minutach podjechała po mnie swoim autem. Ruchem ręki kazała mi wejść do samochodu. Nic nie mówiąc, ruszyła.
-Gdzie jedziemy?- spytałam chwilę później. Nie usłyszałam odpowiedzi. Widziałam, że Jess jest przerażona. Trzęsła jej się dolna warga, a oczy miała zaszklone i ciągle nimi mrugała patrząc w różne kierunki. Mokre plamy na jej białej koszuli wskazywały na to, że płakała, natomiast zapach we wnętrzu samochodu potwierdzał moje przypuszczenia, że paliła. Nie wiem od jak dawna, bo dawno nie siedziałam w jej aucie. Już miałam zamiar zapytać ją, czy pali, ale w ostatniej chwili zrezygnowałam. Po pewnym czasie zatrzymałyśmy się na jakimś parkingu. Wyszłyśmy z samochodu. Jessica szybko ruszyła w stronę kawiarni Speedy'ego. Miałam przeczucia co do tego, gdzie idziemy. Gdy doszłyśmy do kawiarni, moja siostra nareszcie raczyła się odezwać, lecz niestety nie tak, jak chciałam.
-Zostań tu. Za jakieś pół godziny wrócę.
-Co?! Czemu? Idę z tobą.
-Nie mieszaj się w to. Nie wiesz do czego Jim jest zdolny.
-Od kiedy mówisz o nim po imieniu?
-To nie jest teraz najważniejsze...- powiedziała, po czym ruszyła w stronę drzwi do mieszkania 221B. Mimo ostrzeżeń poszłam za nią.
 Weszłyśmy do środka i wtedy go zobaczyłam...